-

Aleksandra

Jak Coryllus w Baranowie baranów nie liczył…

Coryllusa podziwiam za opanowanie umiejętności liczenia.

„Umiesz liczyć – licz na siebie”.

Pisanie (blog, książki), wydawnictwo, teraz konferencje w ciekawych miejscach – bez oglądania się na wsparcie możnych i dotacje. To lubię! Dlatego nocą bezsenną policzyłam zamiast baranów swój zrujnowany prywatną działalnością naukową budżet i uznałam, że na tę podróż jeszcze mnie stać. Ahoj przygodo, zanim życie mnie zapędzi ponownie do zarobkowego kieratu.
Piękne miejsca konferencyjne dane mi było poznawać przeważnie z okna samolotu i zza szyby dusznej kabiny tłumacza, a przez kilka ostatnich lat – także zza stołu dla referentów, bo po doktoracie obronionym z wolnej stopy na UKSW jeździłam trochę po świecie opowiadać o polskiej literaturze. I tu już udało mi się to i owo zobaczyć, bo mogłam dowolnie sterować czasem pobytu opłacanego własnymi pieniędzmi…
Ale pojechać na konferencję w odległym a ciekawym miejscu jako niezwiązany obowiązkami uczestnik – to doświadczenie egzotyczne i nowe. Barany liczone nocą beczały, że warto. Baranowa  nie pamiętałam z wakacyjnych włóczęg po Polsce - rodzice wozili nas w ważne miejsca, ale z dawnych wojaży w okolice Baranowa zapamięam jedynie dość mgliście Sandomierz, a właściwie tylko jeden obraz z jakiegoś kościoła, komiksowe przedstawienie okrucieństw dokonywanych przez Tatarów w czasie najazdu na miasto.
No i jeszcze to… Od kilku miesięcy pisze do mnie koleżanka szkolna, której nie widziałam przez kilka lat. Ma zdiagnozowaną poważną chorobę psychiczną. Wychowywali ją dziadkowie, od dawna nie żyją, jedyny brat i dalsi krewni całkiem zapomnieli o jej istnieniu. Z korespondencji dowiedziałam się, że rok temu została umieszczona w zakładzie opiekuńczym gdzieś między Warszawą a Baranowem. Jadę więc do Baranowa!
Zaplanowany przystanek w połowie drogi i na powitanie słyszę: „Ale ty zbrzydłaś!!!”

Słuchając pierwszego baranowskiego wykładu zrozumiałam mechanizm, i wiedziałam, że profesor psychiatrii też mówi prawdę. O wizycie w DPS tyle tylko, bo temat bardzo smutny, chociaż odkryłam i jasny punkt – panie opiekunki-pielęgniarki, serdeczne i życzliwe pensjonariuszom. Jedna z nich przyznała, że czasem się ich boi, ale „trudno tych ludzi zostawić”.
Jadę dalej. Fioletowo-różowy zachód słońca w chmurach nad Wisłą i Sandomierzem – wypadałoby choć sfotografować, ale nie zatrzymuję się - nie uznaję jeżdżenia z GPS, a z moim talentem topograficznym mogłam szukać zarezerwowanej kwatery do rana, lepiej nie jechać w zupełnej ciemności. O dziwo, docieram bez większego trudu – co prawda drogą z lekka pokrętną.

W całkiem porządnie wysprzątanym pokoju uderzył mnie silny zapach końskiego potu. Wyszłam w noc, połaziłam po okolicy, żadnych stajni w pobliżu – dopiero później się doczytałam, że koń należy do żelaznego repertuaru duchów straszących w Baranowie, może więc zawitał i do miejsca o wdzięcznej nazwie „Skopanie”? I tu mam dodatkową zagadkę, onomastyczną – czyżby ten koń-zjawa kogoś w tym miejscu kopnął?

Rano. Iść do Baranowa piechotą? Niedaleko, ale nie lubię taszczyć na plecach komputera i książek - zabieranych – zamiast baranów do liczenia na wypadek nudów na konferencji. Do samochodu wrzucam fascynującą opowieść o XYZ. Do książek jednak nie zajrzę - konferencja okazuje się ciekawa.
Po wykładzie z pofałdowaną klawiaturą fortepianową – świetna obrazkowa metafora zwichrowanej – a może każdej? psychiki, bardzo dobrze przygotowanym i podanym, był wykład księdza Irka o Zygmuncie Łozińskim. Cały dochód z napisanej przez księdza biografii niezwykłego pińskiego biskupa przeznaczony dla tamtejszych dzieciaków, kupuję książkę. I kolejne zadziwienie – ksiądz wpisał mi wiecznym piórem dedykację pismem przepięknym, w pełnym sensie słowa kaligraficznym – nie wiedziałam, że są jeszcze ludzie, którzy tak potrafią pisać…
Wszystkich prelegentów warto słuchać, chociaż przed przyjazdem nastawiałam się na jeden jedyny wykład, o aspektach prawnych badania katastrofy smoleńskiej. Niezagojona rana tego koszmaru wciąż zatruwa moją świadomość, i nawet profesor Smoliński nie znalazłby chyba na to lekarstwa. Dopiero dzięki Profesor Katarzynie Kostrzewie zrozumiałam całą chytrość zastosowania konwencji chicagowskiej, chociaż wydawało mi się, że wiem już o niej dość dużo: na gruncie przyjętej konwencji możemy zapomnieć o poznaniu przyczyn za naszego życia. Badania wraku w Rosji – lege artis – mogą trwać teraz ad mortem defaecatam…
Kolejną ważną lekcję sztuki chytrego stosowania prawa dał „spisek przeciwko karpiom”, o którym – dosłownie – malowniczo opowiedział Łukasz Modelski, i cieszę się, że zostałam do końca, chociaż pora była późna, a park baranowski kusił zza coraz bardziej ciemniejących okien kunsztownym układem ogrodu. Dla pokazu obrazków z czasów rewolucji francuskiej warto było zrezygnować ze spaceru po alejkach. I tak minęła najlepsza pora na spacer, pogoda bez deszczu, i nawet ze słońcem była tylko w czasie wykładu, dla którego do Baranowa jechałam, ustawionego jako przedostatni. Wieczorem doczytałam sobie co nieco o tym osuszaniu stawów. Rewolucjoniści francuscy dorównywali w zakresie zarządzania prawem i gospodarką późniejszym zmieniaczom biegu rzek. Prawo może usankcjonować każdą praktycznie niesprawiedliwość i głupotę, dlatego tak bardzo trzeba na nie uważać. Stanowione na trzęsawisku bywa śmiertelnie groźne nie tylko dla karpi. Na dziś – walka z koryfeuszami LGBT i deprawowaniem maluczkich to walka o życie przeciw spiskowi na wielką skalę.
Po obiedzie zwiedzałam zamek– i to sam na sam z kompetentna panią przewodniczką, która w wielkim skrócie opowiedziała mi jego dzieje, zwróciła uwagę na najważniejsze obiekty. Obejrzałam maszkarony na podstawach kolumn, oryginalny najmniejszy witraż Mehoffera. Kopie barwnych szkieł zniszczonych w czasie wojny wykonała według zachowanych plansz pracownia Jacka Białoskórskiego całkiem niedawno, kiedy kaplicy zamkowej przywracano liturgiczny charakter. Kaplicę projektował w 1902 roku Tadeusz Stryjeński, teść słynnej Zofii od górali na kubkach i elewacjach. Zdjęcia eksponowane w pomieszczeniach pod schodami pokazują znakomicie użytek, jaki narzucona przez sowietów „władza ludowa” robiła z dziedzictwa materialnego przedwojennej Polski; kurniki i skład siana w krużgankach to ledwie pars pro toto zachowań „zdobywców”, którzy rozszabrowali co się dało, a drewnem z podłóg zasilali rozpalane we wnętrzach ogniska. Później z zamkiem było ciut lepiej; dzięki uporowi pasjonata, pana Majewskiego, historykom sztuki z Wawelu, i później kierownictwu „Siarkopolu” udało się ocalić budowlę przed dalszą dewastacją i wyposażyć w miarę przyzwoicie w stylowe meble dla wygody odwiedzających zamek bonzów. Polichromie z herbami rodowymi właścicieli w krużgankach robił Tadeusz Przypkowski, twórca Muzeum Zegarów z Jędrzejowa - jego Muzeum to inna jeszcze a  ciekawa historia.
Alejki i założenie parkowe Baranowa podziwiałam tylko przez okna – i później przez te same okna z dołu oglądałam panoramy miast na obrazach w oświetlonej Galerii Tylmanowskiej – malowidła widziane z tej perspektywy robiły większe wrażenie. Inne obrazy również ciekawe; Stefan Batory, którego ogromny portret miałam na wyciągnięcie ręki w Sali konferencyjnej, bywał w Baranowie.
Francuskie konotacje królewskiego rodu Leszczyńskich, którzy byli kiedyś właścicielami zamku, zaznaczone przez ostatniego mówcę, przypomniały mi się następnego dnia, kiedy zdecydowałam się zamiast przez Koprzywnicę jechać przez nieznany mi zupełnie Tarnobrzeg. Pomysł okazał się na tyle inspirujący, że na nasz „Rzym” na wzgórzach nie starczyło już czasu. Nie miałam pojęcia, że Dzików, znana mi z lektur rodowa siedziba Stanisława Tarnowskiego, prezesa PAU, rektora UJ, posła ze Lwowa, jest tak blisko Baranowa, i że jest dziś po prostu dzielnicą Tarnobrzega. Przy starym rynku miasta króluje na pomniku Bartosz Głowacki, wspomniany w "Weselu". Msza w przepięknym siedemnastowiecznym kościółku dominikanów, którego panoramę przesłaniają ohydne zdezelowane pawilony, może z lat sześćdziesiątych. W ołtarzu kościoła znajduje się ocalony z zamkowej kaplicy obraz Matki Boskiej Dzikowskiej, słynący cudami i rekoronowany w 1966 roku przez ówczesnego kardynała Karola Wojtyłę. W lewej nawie – nagrobek młodziutkiego Juliusza hrabiego Tarnowskiego, obdarzonego – według źródeł – wieloma talentami i wspaniałym operowym głosem. Młody hrabia pospiesznie wracał z zagranicznych studiów do Polski by wziąć udział w Powstaniu Styczniowym, w kórym walczył również jego słynny brat Stanisław, późniejszy przeciwnik nierozważnych zrywów zbrojnych. Juliusz Tarnowski przeczuwał, że zginie, ale uznał, że z powodu swego pochodzenia nie może uniknąć udziału w nierównej powstańczej walce. Szkolił ochotników, później został adiutantem dowódcy pułku Zygmunta Jordana i poległ jako ochotnik w potyczce pod Komorowem.
Inne upamiętnienie hrabiego Juliusza odkryłam też w małym parku przed Urzędem Miasta. Twórcą i fundatorem popiersia, wykonanego w 2003 roku, jest rzeźbiarz Andrzej Pityński, ten sam, który stworzył pomnik katyński w Nowym Jorku, o który niedawno Polonia toczyła boje z włodarzem miasta, i pomnik ofiar rzezi wołyńskiej, wciąż czekający na decyzję polskich władz. Zadziałało znane mi dobrze prawo koincydencji, bo niedawno obejrzałam na blogu Witolda Gadowskiego (Coryllus go chyba nie lubi?) wywiad z Andrzejem Pityńskim… I inny jeszcze nieprzypadkowy przypadek. Obok popiersia Juliusza Tarnowskiego stoi jeszcze jeden pomnik – niedawno postawiony, i – sądząc ze stylu – innego autorstwa (nie udało mi się dojrzeć tabliczki z danymi rzeźbiarza). Przed tym popiersiem – wyklętego „Zapory” – leżały świeże wieńce, właśnie obchodzono rocznicę jego śmierci w mokotowskiej katowni. Modlitwa za Wyklętych. Idę dalej. Na jednym z pobliskich ponurych budynków Tarnobrzeskiego centrum tablica, z maja 1996 roku, ze znakiem Polski Walczącej i z suchą informacją: „W tym budynku w latach 1944 – 1956 mieściła się katownia Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego gdzie torturowano patriotów spod znaku AK-NSZ-WIN-MRO. Dla pamięci: Społeczeństwo Tarnobrzega i Koło WiN”.
Pomyślałam o krakowskich Stańczykach. Czy – jak pewnie uważa Coryllus – naprawdę mieli rację? Na sprawiedliwą ocenę działań przodków nie ma chyba szans na ziemi. Odkrywajmy  chociaż ich myśli zapisane w książkach, uczmy się z ich dziejów. I podróżujmy po Polsce!!!  
Kiedy urodzony w 1837 roku w Dzikowie Stanisław Tarnowski, historyk literatury i właściciel „Czasu” wspominał o królewskim rodzie Leszczyńskich – pisał o swoich sąsiadach, cóż, że żyjących pięć minut wcześniej… Rozprawa o Kochanowskim też jakby z tej samej nie tylko duchowej, ale i geograficznej wspólnoty – przecież Czarnolas leży ledwie sto kilometrów od Dzikowa.
Dzików i Tarnobrzeg wygrały z Sandomierzem, ale po drodze zdążyłam odwiedzić jeszcze doczesne szczątki zmarłego 22 sierpnia 1584 roku wielkiego kolegi-tłumacza, „wojskiego sandomierskiego”, którego pamięć – jak głosi epitafium w w kaplicy Kochanowskich w kościele w Zwoleniu – „u ludzi wykształconych trwać będzie wiecznie”…
A naprzeciwko Kościoła – inna "moja" koincydencja, zawieszony na płocie afisz poświęcony polskim łamaczom szyfrów… Pisałam o nich kiedyś, a do Baranowa zabrałam książkę o nich właśnie, o Zygalskim, Rejewskim, Różyckim...



tagi:

Aleksandra
12 marca 2019 12:04
44     2282    26 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

parasolnikov @Aleksandra
12 marca 2019 12:37

No prawdę mówiąc pakując się też spojrzałem na książki bo normalnie w podróż biorę, ale tu wiedziałem, że nie przeczytam ani strony takie kondensacja treści :)

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Aleksandra
12 marca 2019 12:43

Dzięki 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @parasolnikov 12 marca 2019 12:37
12 marca 2019 12:48

Mnie się jednak udało na chwilę zajrzeć do kupionej na miejscu biografii Łozińskiego - bardzo dobrze napisana, ciekawa! 

No i wieczór - nie nocowałam w zamku, więc bez pokusy dalszych rozmów mogłam "zająć się" Enigmą:)

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Maryla-Sztajer 12 marca 2019 12:43
12 marca 2019 12:49

Podziękowanie - odwzajemniam:)

Lubię Pani wpisy.

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Aleksandra
12 marca 2019 12:50

Aleksandro, wielkie dzieki za Twoja malarska relacje. Oprocz opisania wrazen z konferencji,oprowadzilas nas po zamku w Baranowie, Tarnobrzegu i okolicach. Duzo nazwisk, koincydencji, skojarzen. Jest nad czym podumac.

 

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Aleksandra
12 marca 2019 12:51

Ja wzięłam jedną książkę do poduszki, bez tego nie potrafię zasnąć. Nie przeczytałam nawet strony, tak byłam wykończona ;)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Aleksandra
12 marca 2019 12:57

Kurczę, nie obejrzeliśmy ławeczki niepodległości

zaloguj się by móc komentować


Aleksandra @maria-ciszewska 12 marca 2019 12:51
12 marca 2019 13:04

:)

Mnie zmęczył dzień przyjazdu - pierwszy raz od dawna jechałam w dalszą podróż samochodem, no i odwiedziny po drodze - lekka rozsypka duchowa. Po konferencji odżyłam:) 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @jestnadzieja 12 marca 2019 12:50
12 marca 2019 13:07

Dziękuję:)

Wpis w SN - dzięki Nadziei:)

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @Aleksandra
12 marca 2019 14:39

Bardzo ciekawe, doskonały opis, gawęda z detalami. Przypomniał mi się W Zin i jego program Piórkiem i węglem (nazywany też Piórkiem i wiórkiem).

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @adamo21 12 marca 2019 14:39
12 marca 2019 15:05

Miło mi bardzo, cieszę się z opinii - dziękuję! 

"Piórkiem i wiórkiem" - dobre!

Skojarzenie - bardzo ciekawe i łechcące próżność,  choć u mnie raczej wiórkiem, ale może kiedyś uda się lepiej:)

Zrobiłam jakieś zdjęcia, ale nie mam na razie czasu żeby "ogarnąć" sposób ich wpisywania w SN. Na szczęście inni umieli - więc i obrazki są:)))

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Aleksandra 12 marca 2019 12:49
12 marca 2019 15:30

To i ja jeszcze raz dziękuję:)

 

Relacje z konferencji bezcenne bo ja niestety nie podróżuję. 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Aleksandra
12 marca 2019 15:32

To cudnie, że zwiedziła Pani więcej niż tylko Baranów. Dziękuję za relację, szczególnie za wrażenia z wykładu, na którym nie byłam. My z pokaźną grupką Nawigatorów zwiedzaliśmy zamek z przewodnikiem w niedzielny poranek. Ten witraż Mehoffera ustawiłam chwilowo na swojej profilowej belce :)

ps. następnym razem proszę się przyłączyć, potrafimy skutecznie poprawić humor :)

zaloguj się by móc komentować

Paris @Aleksandra
12 marca 2019 16:50

Przeczytalam Pani relacje juz wczoraj...

... jako komentarz i baaardzo mi sie spodobal  !!!   Nie dalam "plusa" bo nie ma na blogu Gospodarza takiej mozliwosci, ale szczerze napisawszy bylam pewna, ze  KTOS Pania poinstruuje aby zamiescic komentarz jako wpis na SN... no i tak sie wlasnie dzisiaj stalo... bardzo, bardzo ciekawa relacja  !!! 

Oczywiscie, takze ode mnie duuuzy plus.

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Maryla-Sztajer 12 marca 2019 15:30
12 marca 2019 17:00

Pani wpis o książkach bardzo mnie poruszył. I że Pani nie podróżuje... Więc cieszę się jeszcze bardziej z inspiracji Nadziei, żeby zamieścić moją baranowską impresję w SN. 

Z dobrymi myślami dla Pani - i uśmiechem. Niech praca się uda jak najpiękniej! 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Paris 12 marca 2019 16:50
12 marca 2019 17:01

:)

Dziękuję pięknie!!!

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @ainolatak 12 marca 2019 15:32
12 marca 2019 17:13

Obrazek rozpoznałam od razu:) Szkiełka Mehoffera nad wejściem ocalały jako jedyne pewnie dlaego, że  bez religijnych odniesień...

Zwiedzać chyba najbardziej lubię sama (sam na sam z przewodniczką - niezwykle rzadki przywilej!), ale na pewno miałabym chęć na wspólne sandomierskie piwo:)))

Serdecznie pozdrawiam!

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Aleksandra 12 marca 2019 17:13
12 marca 2019 17:49

Z nami przewodnik podzielił się przypuszczeniem, że witrażyk ocalał, bo był zbyt mały, żeby sołdaty w niego trafiły. Rasista, burżuj i ksenofob. My zresztą też, bo nikt się nie sprzeciwił :D

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Aleksandra 12 marca 2019 17:00
12 marca 2019 18:09

Może...podróżuję przez książki. 

Tak krakowskim targiem;)

Miło autorce bloga spotkać czytelniczkę;)

Serdecznie dziękuję za opowieść..

:)

 

zaloguj się by móc komentować

atelin @Aleksandra
13 marca 2019 08:49

Fajne wspomnienia. Zazdraszczam.

"...jest rzeźbiarz Andrzej Pityński, ten sam, który stworzył pomnik katyński w Nowym Jorku, o który niedawno Polonia toczyła boje z włodarzem miasta,..."

A nie chodzi o ten w Jersey City? https://www.google.com/search?q=pomnik+katy%C5%84ski+usa&oq=pomnik+katy%C5%84ski+usa&aqs=chrome..69i57.8650j1j8&sourceid=chrome&ie=UTF-8

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Stalagmit 12 marca 2019 22:04
13 marca 2019 08:58

Dziękuję za dobre słowo:) i pozdrawiamm wzajemnie!

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @atelin 13 marca 2019 08:49
13 marca 2019 09:05

Wspomnień nie zazdraszczamy:) Każdy ma jakieś - lepsze i gorsze, różnie bywa... Ważne, co z nimi zrobimy.

Coryllus zainspirował do zapisania relacji z Baranowa - więc wspomnienia będą na dłużej - inaczej szybkie zapomnienie - nie mam dobrej pamięci, żałuję.

 

Co do Jersey C. - dla Nowego Jorku - jak Praga dla Warszawy:) Ale rzeczywiście, ma odrębność miejską, przyznaję, mój błąd!

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @Aleksandra
13 marca 2019 13:23

Ładna relacja. Dzięki.

zaloguj się by móc komentować


Aleksandra @maria-ciszewska 12 marca 2019 17:49
13 marca 2019 16:56

Słuszne przypuszczenie:)

Ale może bardziej by się przyłożyli do dzieła zniszczenia, gdyby nie pozorna świeckość obrazka:)

 

Pozdrawiam!

zaloguj się by móc komentować


Aleksandra @Danae 13 marca 2019 15:18
13 marca 2019 16:57

:)

"Przebóg, jam rozpoznan!!!"
:)))

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @tadman 13 marca 2019 15:36
13 marca 2019 16:58

Dla Danae...

Kropka nad "i"...

:)

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Danae 13 marca 2019 18:10
13 marca 2019 19:10

Hej, hej.

"Jeszcze w zielone gramy":), no i surmy bojowe nam grają...

"Obawiam się jednak, że długo tu nie zabawisz"

Why? 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Aleksandra
13 marca 2019 19:48

:)

Może więc niebawem zniknę z radarów SN:) 

Ale póki co nie narzekam. Podobają mi się relacje konferencyjne:) Ciekawe porównanie percepcji wydarzenia przez różne osoby.

Pozdrowionka!

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Danae 13 marca 2019 19:22
13 marca 2019 19:48

:)

Może więc niebawem zniknę z radarów SN:) 

Ale póki co nie narzekam. Podobają mi się relacje konferencyjne:) Ciekawe porównanie percepcji wydarzenia przez różne osoby.

Pozdrowionka!

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Aleksandra 13 marca 2019 19:48
13 marca 2019 19:55

Też raczej zanikam...

Jeszcze raz przeczytałam tekst. W sumie powinna Pani wygrać konkurs 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Aleksandra
13 marca 2019 20:01

:)

E, chyba nie, bo u mnie nie ma obrazków:)

Ale konkurs był dobrym pomysłem Coryllusa - jednak się ludzie zmobilizowali:)

Ale - dziękuję z całego serca za dobre słowo!

I ogromnie, ogromnie się cieszę, że chciało się Pani przeczyać ponownie:))))))

Serdeczną myśl przesyłam - A.N.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Aleksandra 13 marca 2019 20:01
13 marca 2019 20:08

O, ja to jeszcze i trzeci raz przeczytam. Z powodu melodii łatwej do zaakceptowania. 

Ja prawie nic nie czytam poza Gabrielem i bosonem. 

Serdecznie pozdrawiam 

M.

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Aleksandra
13 marca 2019 20:14

Jeszcze bardziej mi miło:)

Dziękuję!!!

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Aleksandra 13 marca 2019 20:14
13 marca 2019 21:05

No więc już  :))

Na tym muszę poprzestać bo budzą się we mnie odruchy..hm...redaktorskie.

To jest świetny tekst. 

Pozdrawiam 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Aleksandra 13 marca 2019 20:01
13 marca 2019 23:16

Obrazki nie są najważniejsze. Pani relacja jest bardzo ciekawa, bo bardzo osobista. Serdecznie dziękuję. Szkoda, że nie poznałyśmy się osobiście.

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Maryla-Sztajer 13 marca 2019 21:05
14 marca 2019 09:25

:)

Dziękuję!

Bardzo się cieszę i będę wspominać Pani słowa kiedy ogarnie mnie ogólne zniechęcenie - pomogą zmagać się z niewiarą w sens pisania:)

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @jolanta-gancarz 13 marca 2019 23:16
14 marca 2019 09:29

Miło byłoby porozmawiać choć chwilę, może będzie inna okazja.

Pisze Pani, że obrazki nie są najważniejsze...

Cóż - obawiam się, że jednak wracamy do cywilizacji obrazków. 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Aleksandra 14 marca 2019 09:29
14 marca 2019 09:40

Może Kliczków ma jakiś lokalny browar do wspierania albo Bolesławiec? :)

A pismo obrazkowe nam nie grozi, świetnym przykładem są teksty i ksiażki Gospodarza, które tekstem stoją. Co innego, gdy forma, treść czy temat wymaga lub dobrze obrazuje tekst, od komiksów po pisanie o obrazach czy przedstawieniu symboliki :) Nasz Pioter głównie bazuje na obrazakach banknotów, a jakie myśli tworzy!! 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @ainolatak 14 marca 2019 09:40
14 marca 2019 10:08

Bolesławiec ma niezłą ceramikę:) O browarze na razie nic nie wiem...

Dobre obrazki są ważne i cenne:)

Papierowe pieniądze - bywają niezwykle piękne, a ich symbolika zmusza do myślenia; w wolnej chwili zapoznam się z blogiem o nich - na razie widziałam obrazki z karpiami - cudne są!

zaloguj się by móc komentować

Wawrzyniec @Aleksandra
14 marca 2019 19:20

Pani Aleksandro, czy właśnie nie z Panią miałem zaszczyt spożywać obiad w pieknej baranowskiej resteuracji? 

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Wawrzyniec 14 marca 2019 19:20
14 marca 2019 21:48

Chyba jednak nie...

Siedziałam w sali po prawej, w bardzo miłej kompanii, m.in. P.P. Modelskich (wymieniam ich, bo prelegenci wyraźnie i nie-anonimowo zaznaczyli swoją obecność).

Pozdrowienia i podziękowania za wsparcie organizacyjne wydarzenia:)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować